Monthly Archives: May 2022

Ale to jest Golden Retriever…

Za czas odpoczynku,
za ciszę na łączach,
za cudowną legendę o nawróceniu zająca,
za kanapkę mistrzów,
płynne szczęście w kawie
i za wiele śmiechu – dziękuję Ci, Panie.

Za to, jak w czasie wyjazdu
wielu mnie kochało,
tak jak Ala z koszulką
czy jak xG z kawą,
za nocleg w Hogwarcie,
jęki Marty w kranie,
i odkrycie Alicji – dziękuję Ci, Panie.

Za to, że wszystko z miłości,
a na siłę nie trzeba.
Że mogłam pograć w ziemniaka,
a potem znowu iść śpiewać.
Za to, że pół godziny
zajęło w talarka granie,
że wiesz, jak zająć studentów, dziękuję Ci, Panie.

Za Jeruzalem przy ogniu,
za Na drugi brzeg,
za Cichy zmrok zapada,
za Jaki był ten dzień.
Za wielogłos na trasie,
i za każde śpiewanie,
za próby do wieczorku – dziękuję Ci, Panie.

Za to, że w ciszy Ci mogłam
mówić o sobie samej.
O mnie, o życiu, o nas
i wiem, że wysłuchałeś.
Za to, że w trudnej chwili
był ktoś, by wtulić się w ramię,
że wcześniej ja byłam oparciem też Ci dziękuję, Panie.

Za słodką kulkę raniuszka,
za kowalika z młodymi,
za paralotnie nad Skrzycznem
no i za masaż szyi,
za krętą ścieżkę po śniegu
i na niej wymijanie
przy strachu o własne życie też Ci dziękuję, Panie.

I za śniadanie na szczycie
i za Mostostal,
za chwile, w których byłeś
i chciałam, byś zawsze został.
Za wszystkie płaskie trasy,
za na nich umieranie,
poznańską piątkę w rozmowie, też Ci dziękuję, Panie.

Za czas gdy w rachunku sumienia
jedyne co chciałam powiedzieć,
że jest tak dobrze i pięknie,
że tak by mogło być w niebie.
Także za słówko Alicji
wieczorem powiedziane,
by szarpać Twój rękaw jak dziecko, dziś Ci dziękuję, Panie.

Za trzciny, za źdźbło trawy, za wszystko listowie,
za to, co w tym sercu i co w mojej głowie.
Za bycie blisko siebie wciąż, jak wielki most, co łączy światy dwa…
Za ból wszystkich mięśni,
no i za trasę po grani.
Za majówkę z Mostem dziękuję Ci, Panie.